Czy podróże kojarzą Wam się z jedzeniem i próbowaniem lokalnych smakołyków? Mnie zdecydowanie tak! Co więcej: myśl o tym, że w jakimś miejscu czeka na mnie pyszna kuchnia, jest jednym z podstawowych elementów, które motywują mnie do podróżowania!
Dlatego właśnie chciałam Was zabrać na wycieczkę po Belgradzie śladami piekarni, knajp i targów, do których zawsze się kieruję, kiedy jestem w stolicy Serbii.
Miris mesa
Bałkany pachną dla mnie mięsem i mimo że staram się mięsa unikać, to kiedy jestem tam… nie mogę się mu oprzeć! Z tego powodu najpierw powiem Wam o knajpie, do której warto się udać na ćevapčicie. Kilka lat temu odkryłam ją z koleżanką na belgradzkim Dorćolu, skuszona wizją prawdziwego bośniackiego ćevapa i się nie zawiodłam. Obecnie jedna knajpka zmieniła się w całą sieć i jest bardzo popularna także wśród lokalsów, a nazywa się Walter. Sarajevski ćevap (https://walter.rs/restorani/). Mi najbardziej pasuje właśnie lokalizacja na Dorćolu, bo Dorćol uwielbiam, ale znajdziecie ją w wielu zakątkach Belgradu, a teraz także całej Serbii. I o ile zwykle sieciówek unikam, o tyle tę naprawdę polecam.
Słodkości i nie tylko
Pierwsze kroki w Belgradzie kieruję zazwyczaj na Plac Slavija (Trg Slavija), nie tylko dlatego, że tam zatrzymują się autobusy, przywożące podróżnych z lotniska. Na Slaviji znajduje się mała piekarenka, Pekara Trgić. Na samą myśl o ich picie z wiśniami (pita sa višnjama) ide mi voda na usta, czyli leci mi ślinka!
Niedaleko zresztą od niej znajduje się ponoć najlepszy burek w Belgradzie! Czy najlepszy, nie wiem, ale na pewno bardzo dobry. Kupicie go w miejscu Pekara Trpković, do którego faktycznie ustawiają się kolejki mieszkańców Belgradu.
Tak się składa, że również całkiem blisko Slaviji, przy ulicy Maksyma Gorkiego (Vračar), znajdą coś dla siebie wielbiciele i wielbicielki targów warzywnych. A ponieważ ja do nich należę, to polecam Wam targ Kalenić (Pijaca Kalenić). Stragany zastawione kolorowymi, południowymi warzywami i owocami, a wśród nich stoiska z domowym ajvarem i innymi wspaniałymi serbskimi przetworami. Każdy znajdzie coś dla siebie!
Być wege w Belgradzie
Choć Serbia to nie kraj dla niemięsożernych ludzi, to i tam coraz popularniejsze stają się diety wegetariańskie i wegańskie. Jeśli trafiliście_łyście do Belgradu, a jesteście wege, to polecam Wam bar Đumbir (ulica Svetozara Markovcia). Można tam zjeść i smacznie, i zdrowo.
I na koniec obowiązkowo pieczona kukurydza ze straganików na Kalemegdanie! W zeszłym roku co prawda nieco mnie rozczarowała, ale myślę, że to był wyjątek. Żal mi bardzo, że w Polsce nie sprzedają na ulicach pieczonej kukurydzy, jadłabym garściami!
Znacie te mjejscówki? Dokąd Wy chodzicie w Belgradzie i co najbardziej lubicie jeść? Dajcie znać w komentarzu!
Prijatno/smacznego!